Minęło 4 miesiące odkąd nasze życie przewróciło się do góry nogami. Koralik bardzo urósł
i ma dużo sił. Na golasa wygląda jak mały Budda... :)
Przeglądając internet natknęłam się na coś, co nazywa się,, siłownia dla maluszka".
Ponoć to trzeba mieć, bo bez tego dziecko się tak dobrze nie rozwinie.
😂😘🙈😉😂😘❤️😉😘😉❤️🙈🙈😊😊😂
Oczywiście jest to przerysowany żart, ale faktem jest, że taka siłownia świetnie rozwija koordynację wzrokowo-ruchową. Wartością dodaną jest chwila relaksu dla mamy, podczas treningu malucha. Można np. napisać post na bloga:)
Wkręcona w temat przeglądałam różne siłownie. Kolorowe, drewniane, plastikowe…
Śliczne i… ceny też śliczne.
W związku z tym, nasmażyłam mężowi ulubionych naleśników pt. BANAN Z CZEKOLADĄ
i podstępem podstawiłam mu je pod nos, razem z moim małym projektem.
Ta manipulacja nie była konieczna, ale... zawsze to milej z osłodą😘 przyjąć kolejne zlecenie.
Ojciec wziął to na klatę i w kilka dłuższych chwil siłownia była gotowa.
Nie wiem ile wydaliśmy kasy na tę pakernie, gdyż odpowiedź jaką usłyszałam od jej Twórcy brzmiała: ,,Jakieś grosze''.
Fajna ta zabawka.
Powiesiłam Julkowi póki co kolorowe kształtki i misia-pozytywkę, ale tak naprawdę, każdego dnia można zawieszać coś innego.
Do tego siłownia jest dosyć lekka i łatwo się składa, można ją więc bezproblemowo przenosić a po zabawie chować w kąt:)
Projekt prosty, nie dla idiotów więc po co przepłacać:)
Powodzenia w budowaniu!
Nie ma to jak dobry duet....dobry plan i chęci