top of page
  • Zdjęcie autoraAneta Strzeszewska

Z DRUGIEJ RĘKI.



Minęło 5 miesięcy, a ja odłożyłam już pokaźną ,,kupkę'' ubranek z których Julek zdążył wyrosnąć. Niektóre ciuszki założył może raz albo i wcale. A szkoda, bo wszystkie są takie śliczne.



Przemysł ubraniowy sięgnął już takiego zenitu, że nasza planeta jest nieźle ,,zaubraniowana’’. Zwykle, odzienia szyją małe lub większe rączki za górami za lasami...

A jak już jest coś tworzone w Polsce i z dobrej jakości materiałów- to kosztuje słono.



Kiedy zaszłam w ciąże, zastanawiałam się nad tym, w co będę ubierać swoje dziecko.

Wiedziałam na pewno, że ubranek muszę mieć sporo. Nie 5 kompletów na każdy rozmiar, tylko więcej.

Przeglądałam również przepiękne wyprawki które oferują butiki. Ceny są porównywalne do cen ubrań dla dorosłego człowieka. A dziecko tak szybko wyrasta...


A może ciuchy z drugiej ręki?


Jak już pisałam kiedyś, czasem odwiedzam ciucholandy.

Lubię przeglądać wieszaki i wynajdywać perełki ubraniowe.

I absolutnie nie uważam tego za obciach!



Cieszę się że świat zmierza wg. mnie w dobrym kierunku, pod względem biznesu ubraniowego. Coraz częściej promowane są akcje typu ,,Oddaj ciucha”, powstają aplikacje do sprzedaży ubrań używanych. Nawet wielu celebrytów, specjalnie oddaje się w sidła paparazzi kilka razy w tej samej stylizacji. Wszystko po to, aby produkować i kupować mniej.

 

Większości ubranek niemowlę nie zniszczy.

(Pomijam wypadki 💩 przy pracy, z którymi nawet Chajzer i biel wizira sobie nie poradzą).

Wiele fatałaszków Koralik (jak i pewnie Wasze niemowlęta), odziedziczył po starszym rodzeństwie lub innych okolicznych dzieciakach:) Albo dostał w prezencie.

I super.


A co z ubrankami z tzw. Lumpeksów? Wiele osób w ogóle nie odwiedza takich sklepów.

Nie oceniam! Spoko! Szanuję.


Ja natomiast, już w pierwszym poście na blogu przyznałam się do tego, że zachodzę do ciuchajców i często znajduję tam fajne ubrania. Jednak, nie do wszystkich tego typu sklepów wścibiam swój nochal. Niestety, niektórzy ludzie prowadzący ten biznes nie dbają ani o klienta ani o towar.

W sklepach bywa gorzej niż kiedyś na stadionie 10-lecia. Coś w stylu: ,,Brud,syf i malaria''. Ale istnieją takie w których jest bardzo miło i pełno w nich kupców.

Często gęsto można spotkać tam np. blogerki modowe:)


W ciąży, zaczęłam rozglądać się w tych sklepach za ubrankami dla dziecka.

Muszę przyznać, że większą połowę wyprawki zakupiłam właśnie w takich miejscach.

Te ubrania trzeba zawsze uprać 1-2 razy w wysokiej temperaturze, uprasować itd.

Ale ja, robię tak ze wszystkimi ubraniami (nowymi również).



Plusy kupowania ubrań ,,z drugiej ręki'':

-jak ubranka się zniszczą to nie szkoda ich wyrzucić

-są kilka razy tańsze od nowych

-są unikatowe

-kupując w ten sposób dbamy o środowisko



Minusy kupowania ubrań ,,z drugiej ręki'':

-trzeba spędzić więcej czasu żeby znaleźć odpowiedni kolor i rozmiar ubranka

-niektórzy mogą nazwać Cię wyrodną matką, bo żałujesz pieniędzy na dziecko, i maluch chodzi w ubrankach po ,,byle kim''... - niezły wrzut...

(Tak! Kiedyś to przeczytałam na pewnym forum…)



Nie wiem jak Wy, ale dla mnie to był ciążowy relaks jeździć sobie od sklepu do sklepu

i wynajdywać te malutkie cudeńka.



Zapach w Second Handzie jest specyficzny. To agresywne substancje jakimi zabezpieczone są ubrania. Z tego powodu, póki co, nie zabrałabym Julka w takie miejsce.



Dlatego, będąc w stanie błogosławionym kupiłam ubranka na rok do przodu🤭🙈🤪.

Żal nie kupić czegoś kiedy kosztuje np. dwa złote...




Jak widzicie, ciuszki pierwsza klasa!


Miłego poniedziałku:)



bottom of page