W sklepach widać już świąteczny kicz (który osobiście bardzo lubię) a u nas nadal jesienne... nastroje i porządki. Mam na nie czas, pomimo że #mammałedziecko :) Przynajmniej Julek ma zajęcie i choć na chwilę zapomina że wychodzą mu zęby i wyjść nie mogą.
Wywalam/ oddaje:
-ubranka Julka poplamione, których nie chce mi się odplamiać (i tu kłania się magia ubrań z ciucholandów- nie szkoda :)
-ubrania które są już na mnie za małe 🤷♀️... (przestańmy się łudzić- jak znów będę ważyć 57kg to one już będą niemodne.)
-dziwne sweterki, wyciągnięte t-shirty (nadające się do koszenia, malowania...), za małe koszule i 54739462 pary skarpet męża mego:)
-wyświechtane buty
-stare kubeczki, kieliszki, kryształy i zastawy które nie były i nie będą użyte przez kolejne 30 lat
-książki które może jeszcze ktoś przeczyta
-książki których na pewno nikt nie przeczyta
-bibeloty i pamiątki typu ,,Łeba 1995”
Hitem jesień 2020 okazało się wywołanie zdjęć Julka i wklejenie ich do albumu.
Zostały jeszcze te bez Julka, z piętnastu lat wstecz... i sobie kiedyś tak będziemy siedzieć na kanapie...
Jednak klisza to było coś. Czekanie na odbiór wywołanych zdjęć w osiedlowym zakładzie fotograficznym...
I zawsze były w wersji papierowej- od razu.
A czasem nie było żadnych bo klisza naświetlona 🤷♀️🤷♀️🤷♀️...
Rozprawiam się też ze swoją głową. Wywalam aplikacje z których nie korzystam, a które jednak zabierają moją uwagę powiadomieniami i reklamami.
Dopadają mnie również rozkminy dotyczące relacji międzyludzkich. O niektóre dbają dwie strony, o niektóre tylko jedna...
Jak tak się posprząta trochę z siebie i z dookoła siebie- robi się dużo luźniej. Pojawia się przestrzeń .
Jak ją wykorzystać?
Na nowe, świeże COŚ.
Czy mi szkoda? Chyba nie.
,,Bo gdy Bóg zamyka drzwi, otwiera okno. ''
Wy macie już ,,posprzątane” ?