top of page
  • Zdjęcie autoraAneta Strzeszewska

# CZYTANIE

Zaktualizowano: 6 gru 2019


Dla uczniów i rodziców klasa pierwsza to nowe wyzwania. Wszystko zaczyna się już

w wakacje, kiedy to mamusie rzucają się w wir zakupów. Uwierzcie mi. Wyprawki pierwszaków wyglądają teraz nieziemsko.


Później przychodzi 1 września. Wtedy to dzieci z wielką ekscytacją, przemieniają się

w uczniów.


Średnio, około października okazuje się, że już w klasie pierwszej jest sporo codziennej pracy, co nierzadko przyćmiewa radość, a wywołuje frustracje dzieci i rodziców.


A to trzeba przynieść 54 rodzaje liści, a to zdjęcia swojej rodziny, a to nauczyć się wiersza, a to zrobić zielnik…


Każdy rodzic stara się sprostać tym wymaganiom, lecz i tak czasem okazuje się, że ich najmądrzejsze dziecko na świecie napotyka trudności edukacyjne.

To się zdarza.

Panika czy załamywanie rąk nie są wtedy potrzebne. Oczywiście, istnieje grono dzieci bardzo zdolnych, dla których zakres materiału klas 1-3, nie bywa problemem.

Są jednak takie, które napotykają niepowodzenia np. w zakresie edukacji językowej.



Zapytane o przygotowanie do nauki czytania w przedszkolu Mamy, często nie wiedzą co odpowiedzieć, bo…

,,Przecież w przedszkolu to się dzieci głównie bawią i wystawiają przedstawienia... są zajęcia dydaktyczne, ale to szlaczki dzieci rysują".

Tego typu odpowiedzi usłyszałam w swojej pracy wiele razy.

Był również taki czas, kiedy w przedszkolnej zerówce zabraniano uczyć dzieci liter.

O zgrozo! Dobrze że już to minęło.


Im dziecko wcześniej zostanie wprowadzone w świat liter tym lepiej dla niego.


Już od najmłodszych lat rodzice powinni zaznajamiać dzieci z książkami.



Nie tylko poprzez czytanie dziesięciu tych samych bajek na dobranoc, na zmianę

z włączaniem audiobooka, ale również poprzez dawanie ,,dobrego przykładu".

Dzieci chętniej będą sięgać po książki, jeżeli będą obserwować, jak ich najwięksi idole czyli mama i tata, po prostu czytają.

Mam tutaj na myśli taki obrazek.



Mama nie trzyma w rękach telefonu czy czytnika!

Idźmy z duchem czasu, oczywiście. Jednak działając w ten sposób nie zainteresujemy dziecka czytelnictwem, nie nauczymy poszanowania książki. Raczej dołożymy kolejną cegiełkę do przebodźcowania malucha i rozbudzimy jeszcze większe zainteresowanie nowoczesną technologią.


Kolejnym, dobrym sposobem na rozbudzanie zainteresowania literaturą, jest stworzenie małych, domowych bibliotek lub kącików czytelniczych.



Takich miejsc, gdzie książki będą mieć swoje małe mieszkanka, o które będzie trzeba wyjątkowo dbać. Może się nam dorosłym wydawać, że to zbyt przesadna celebracja. Nic bardziej mylnego!



Dzieci najlepiej uczą się przez doświadczanie i przeżywanie.

Na przykład: chcesz nauczyć dziecko szanowania zabawek? Zamiast krzyczeć na dziecko że pół pensji kosztował ten miś, podnieś misia, utul, pogłaskaj i powiedz że misia bardzo boli.

W to dziecko uwierzy.



Teatr jest bardzo pomocny w wychowaniu i nauce.

Wspólnie dbajcie więc o estetykę kącików czytelniczych- wycierajcie kurze, układajcie książki

i nie pozwólcie aby były one porozrzucane np. na podłodze.


Kolejnym krokiem jakim możemy wprowadzać dzieci w świat liter, jest podpisywanie

w domu,  wszystkiego co się da.



Kiedy maluch zapyta: ,,A po co te napisy?", możemy udać kłopoty z pamięcią

i odpowiedzieć: ,,A... już jestem taka stara, myli mi się co gdzie odkładać".



Dziecko przez cały czas będzie miało kontakt wzrokowy z literami. Ba! Z całymi wyrazami które w bardzo szybki sposób ,,przeczyta''. Celowo użyłam cudzysłowu, bo tak naprawdę nie ma to nic wspólnego z techniką czytania. Jest natomiast, świetnym sposobem wspomagania całego procesu jakim jest przygotowanie do nauki czytania i pisania.



Dzieci spotykają się w literami drukowanymi wszędzie. W książkach, na bilbordach

i wszelkiego rodzaju napisach. Gdzie nie spojrzeć, tam litery drukowane.

Niektórzy uczniowie dopiero w szkole dowiadują się, że każda litera ma 4 warianty. Dużą drukowaną, małą drukowaną, dużą pisaną i małą pisaną. Wiele z nich jest do siebie podobnych ale niektóre są całkiem inne.



Doskonałym sposobem na pokazywanie dzieciom już od najmłodszych lat liter pisanych, są podpisy tworzone przez rodziców. U starszaków używamy ich już w liniaturze.



Możemy również pisać listę zakupów na kartce (a nie w telefonie), czy prowadzić rodzinne kalendarze i plany dnia.

Wszędzie gdzie tylko możemy, powinniśmy używać liter pisanych, aby dziecko się z nimi        ,, opatrywało".



Kiedy już faktycznie przystępujemy do nauki czytania, ważne jest aby robić to w sposób systematyczny. Nie ważne jest którą metodę wybierzemy.

Ja preferuję u młodszych dzieci metodę glottodydaktyki, którą możemy spotkać w wielu przedszkolach i wg. mnie jest ona idealna dla dzieci od 3 do 6 lat.

W szkole tej metody nie znajdziemy nigdzie.


Wracając do nauki czytania- niezwykle ważna jest jej systematyczność.

A czemu? Przecież w szkole dzieci się nauczą.

I tu następuje często szok dla rodziców. Praca domowa za pracą domową i czytanka za czytanką.



Jako wieloletni nauczyciel edukacji wczesnoszkolnej z doświadczenia wiem, ile zajmuje indywidualna praca z dzieckiem w szkole, nad czytaniem. Każdego dnia w klasie pierwszej, drugiej i trzeciej, dzieci czytają. A to każdy uczeń ,,po jednym zdaniu" a to ,,wyraz nauczyciel wyraz dzieci" a to ,,na wyrywki". Czyta się cicho i głośno. Nauczyciel sprawdza również rozumienie przeczytanego tekstu.

Ja w swojej klasie czytam z dziećmi również po domowemu, na dywanie 😉.


Uwierzcie mi. To wszystko jest za mało. Jeżeli dziecko w grupie przedszkolnej nie miało nauki czytania, absolutnie koniecznym jest w klasie pierwszej, REGULARNE CZYTANIE DZIECI W DOMU POD KONTROLĄ RODZICA.



Nie muszą być to godziny spędzone nad książkami. Czas należy przede wszystkim dostosować do poziomu umiejętności czytania i zainteresowania dziecka. Jedne dzieci będą w stanie czytać 10 minut dziennie (często w pocie czoła), a inne godzinę.



Możemy motywować dzieci do czytania w różnoraki sposób. Pamiętajmy, nie dla każdego dziecka czytanie będzie czynnością ulubioną. Dla tych właśnie dzieci którym potrzebna jest motywacja zewnętrzna,  polecam metodę ,,małych przywilejów".

Na początku należy pokazać dziecku piramidę czytelniczą, a w wersji dla dziewczynek np. kwiatek czytelniczy . Następnie wspólnie ustalić codzienny czas czytania.



Po każdym czytaniu, dziecko koloruje część kolorowanki.

Kiedy piramida lub kwiatek są już całe kolorowe, dziecko otrzymuje nagrodę - jeden

z przywilejów które wcześniej rodzice ustalają z dziećmi.

Nie powinny to być nagrody rzeczowe- czy nie daj Boże pieniądze!


Oto przykłady przywilejów które moje dzieci z klasy zdobywały w domach:

- godzinna zabawa z mamą i tatą

- przemeblowanie w pokoju dziecka

- 3 noce spania z mamą w łóżku

- wybór menu na śniadania przez tydzień

- pomoc mamy lub taty w sobotnim sprzątaniu pokoju dziecka

- możliwość wyboru bliskiej, wspólnej, niedzielnej wycieczki

itd...


Takie przywileje można zmieniać, dopasowywać do tego co w danym czasie jest najbardziej atrakcyjne dla dziecka. Wyobraźnia dzieci nie zna granic.



Wieczorne, wspólne czytanie, powinno stać się na etapie przedszkolnym, a na pewno już w klasie pierwszej- rytuałem. Może czytać dorosły, może czytać również dziecko. Ze względu na gorsze warunki (przygaszone światło, półleżąca pozycja, późna pora) doradzałabym jednak, aby czytał dorosły. Natomiast jeżeli dziecko rwie się do tego- pozwólmy mu na to! Niech będzie to jednak niezbyt długi fragment lektury.


A gdzie udać się z dzieckiem na spacer? Do biblioteki miejskiej!



Wypożyczanie książek uczy dziecko odpowiedzialności i poszanowania książki, bo o taką lekturę wyjątkowo trzeba dbać oraz pamiętać o oddaniu jej w odpowiednim czasie.




,,Czytanie książek to najpiękniejsza zabawa, jaką sobie ludzkość wymyśliła''.

Wisława Szymborska


Powodzenia!

bottom of page